» artykuły bieżące 
» artykuły archiwalne, listy otwarte, korespondencja 
- Spadek teksaski. List do Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej
- List otwarty - Prezydent P.O. George Bush. Polityka USA.
- List otwarty - Prezydent USA George Dablju Bush. Polityka USA.
- Spadek teksaski. List do Gubernatora Stanu Teksas
- Spadek teksaski.List do Prezydenta Lecha Wałęsy
- Polska nadal w okowach zadłużenia
- Polska w cieniu rocznicowych wspomnień. Straty wojenne.II wojna światowa.Finanse
- Jeszcze wokół zadłużenia Polski
- Ten spadek ma wartość 1,5 mld dolarów. Kiedy Dębiccy odzyskają swój kawałek Teks
- Uwagi na temat udziału studentów w pracach naukowo-badawczych, rozwojowych [...]
- O wyższy poziom doktoratów z zakresu nauk ekonomicznych
- Kobieta w społeczności akademickiej
- Próba zastos. rachunków gospodarstw kolektywn. dla analizy ekonometrycznej [...]
» artykuły archiwalne nieopublikowane 
- Adwersarzom nicejskich ustaleń gwoli przypomnienia. Polska. Europa. II wojna św.
- Fatalna pomyłka. Jugosławia.Kosowo.Zniszczenia wojenne. Stosunki miedzynarodowe.
- Kobieto obudź się, idzie NOWE
» inne 
- Sprawozdania - Komisje Naukowe PAN O/Kraków. Polska. Zadłużenie krajów. Złoto.
- Ludwik Napoleon Dębicki - curriculum vitae. Spadek teksaski.USA.Polska.

 
     
 
   
   » artykuły archiwalne, listy otwarte, korespondencja  » Polska nadal w okowach zadłużenia

Wilhelm  Dębicki


Gazeta Krakowska 24 X 1989


POLSKA NADAL W OKOWACH ZADŁUŻENIA


Zamiast motta


[W Stanach Zjednoczonych na temat proponowanej nam pomocy finansowej krąży następujący dowcip: „tonącemu i wołającemu o pomoc i ratunek - obecni na brzegu obserwatorzy wydarzenia odpowiadają: udzielimy ci natychmiastowej pomocy, jeśli tylko zdołasz wykazać, że umiesz dobrze pływać”.


Odpowiadając dowcipem na dowcip możnaby przytoczyć anegdotę opowiedzianą niegdyś przez znanego humorystę Horacego Safrina: „Rzecz dzieje się w Petersburgu. Żyd wpadł do Newy. Fala go zalewa. Żyd woła: Gwałtu! Ratunku! Wzdłuż brzegu przechadzają się dwaj carscy policjanci, ale ani im się śni reagować na krzyk tonącego. Ratunku! Policjanci szczerzą zęby w szyderczym uśmiechu. Żydowi śmierć zagląda w oczy. Unosi po raz ostatni głowę nad fale i krzyczy najgłośniej jak może: Precz z caratem! Policjanci momentalnie wskakują do rzeki, wyciągają go na brzeg i prowadzą do cyrkułu”.


Morał: z każdej sytuacji można się salwować.]*


I


Do napisania tego artykułu i powrotu do tematu, którym już trzykrotnie  się  zajmowałem   (por. Gazeta Krakowska z 6.VI, 9.VII       i 31.VII) skłoniła mnie decyzja rządu o podwyżce cen na paliwo. Podwyżka cen benzyny może być ogromnie uciążliwa dla wszystkich właścicieli samochodów osobowych (wiem coś o tym bo posiadam 18-letnią „syrenkę”) nie może jednak w sposób zasadniczy zaważyć na działalności gospodarczej państwa, gdyż tylko b. nie-znaczny odsetek samochodów osobowych stanowi narzędzie pracy, jako środek lokomocji do i z pracy.


Zupełnie odmiennie przedstawia się sprawa jeśli chodzi o oleje napędowe. Stanowią one główne źródła zasilania środków transportu towarowego. Stąd podwyżka ich ceny i to w czasie, gdy debatuje się nad problemem opłacalności rolnictwa jest decyzją niefortunną i budzącą poważne zastrzeżenia.


Na marginesie tej sprawy i snując jeszcze rocznicowe wspomnienia przypominam sobie okres, gdy po zakończeniu II wojny światowej zaczęło się organizowanie życia nowej Europy. Do brytyjskiej strefy okupacyjnej  w Niemczech przybył przedstawiciel PRL Czesław Wydech   i zaapelował m.in. do polskich oficerów, wyzwolonych z ro-zmaitych obozów, aby włączyli się do akcji rewindykacji dzieci polskich wywiezionych w czasie wojny do hitlerowskich Niemiec oraz, aby podjęli się ich nauki w szkolnictwie polskim organizowanym w Okręgu Hannoverskim na terenie okupowanych wtedy Niemiec.


Włączyłem się do tej akcji, organizowałem szkołę polską w okręgu Gandersheim i w niej uczyłem a równocześnie byłem przedstawicielem wyzwolonych tam Polaków i z tego tytułu często spotykałem się z kie-rownikiem brytyjskiego Teamu w Gandersheim.   Był to człowiek,   który  w swej politycznej karierze przebywał w różnych zakątkach świata i był szczególnie uczulony na tzw. problematykę chłopska. Od  niego usłyszałem  następującą opinię o  Polakach. Cytuję,   oczywiście z pa-mięci.


„Wy Polacy, jesteście dziwnym narodem, posiadacie największy skarb, jaki może posiadać jakikolwiek naród, a tym skarbem jest wasz wieśniak, wasz polski chłop, a wy nigdy w swej historii   nie potrafiliście   w sposób właściwy z tego skarbu skorzystać.    Proszę mi wierzyć,   że  w swej zawodowej praktyce zetknąłem się z dziesiątkami  narodowości i to  pod różnymi długościami  i szerokościami geogra-ficznymi i nigdzie nie spotkałem wieśniaków, którzy mogliby równać się z waszym chłopem. Jest on po prostu unikatem w skali światowej. Szkoda, że przywódcy waszego narodu tego faktu nie dostrzegają.


My Anglicy, w odróżnieniu od was jesteśmy w przeważającej masie narodem bardzo przeciętnym a używając pewnej metafory można nawet powiedzieć, że jesteśmy narodem „baranów”, ale mamy to szczególne szczęście, że zawsze znajdzie się wśród nas  kilkudziesięciu  mądrych „pasterzy”,  którzy  potrafią poprowadzić tych ponad 47 milionów „baranów” na właściwe i zasobne pastwiska”.


 Czyżbyśmy my Polacy, zawsze mieli pecha?


Nie ma w Polsce już chyba nikogo, kto by nie zdawał sobie sprawy  z tego, że nie istnieje dla nas możliwość wyjścia z gospodarczego załamania bez uzdrowienia naszej waluty, gdyż tylko to jest  gwarantem prawidłowego rachunku ekonomicznego i gwarantem opłacalności pracy, podejmowanej w jakiejkolwiek postaci, w jakimkolwiek czasie i w jakim-kolwiek miejscu.


Coraz bardziej uświadamiamy sobie również, że tylko państwo dysponujące pełnowartościowym pieniądzem może czuć się państwem suwerennym i samo decydującym o swoim losie. Ale wiadomo również, że aby reforma walutowa mogła się udać muszą zaistnieć określone warunki.


W naszej sytuacji musi zaistnieć przede wszystkim odpowiedni „klimat społeczny”, a ten nie może powstać bez zrzucenia ciążącej nam czapy zadłużenia, sprowadzającej nasze ludzkie i materialne zasoby do quasi masy upadłościowej, którą mogą dysponować nasi wierzyciele. Stąd, zanim przystąpimy do spełnienia następnych warunków uzdrowienia naszej waluty takich jak: likwidacja deficytu budżetowego, wyzwolenie  gospodarki   z  inflacji,  przywrócenia   równowagi   rynko-wej  i w następstwie  tego odbudowy  morale  społecznego, a zwłaszcza stosunku do pracy itp.  Musi    nastąpić  wyzwolenie z  pęt    zadłużenia   i państwo nasze musi wreszcie przestać być poligonem doświadczalnym dla zagranicznego kapitału.


Wydaje się, że o tym wiedzą już  wszyscy lub  prawie  wszyscy,   ale szkopuł w tym, że nie bardzo wiadomo, jak do tego dojść.


Nie trzeba chyba także podkreślać, że sytuacja nasza jest po prostu tragiczna. Potwierdził to w swym expose premier T.Mazowiecki, który powiedział: „stoimy przed historycznym zadaniem dokonania przełomowych zmian w gospodarce, które dotrzymałyby kroku prze-mianom politycznym. Zadanie to jednak musi być wykonane w skrajnie trudnej  sytuacji ekonomicznej.  Przeciętny  poziom życia jest niższy niż 10 lat temu. Rozszerzyły się sfery ubóstwa. Gospodarka znajduje się       w pętli zagranicznego zadłużenia… Grozi nam ogromna inflacja, prowadząca do zupełnego chaosu gospodarczego.”


II


W artykule z dnia 6 VI br. (Gazeta Krakowska – Zadłużenie Polski  w relacji do złota), wyraziłem pogląd m.in., że obecnie jedyną  najgroźniejszą oraz liczącą się w skali międzynarodowej bronią jest pieniądz, który w formie najbardziej agresywnej występuje obecnie pod postacią dolara amerykańskiego. Gdy dzisiaj z perspektywy zaledwie kilku miesięcy konfrontuję to stwierdzenie z aktualną sytuacją mogę zauważyć, że rzeczywistość okazała się gorsz aniżeli przypuszczałem. Współczesna ofensywa dolara położyła na łopatki prawie wszystkie kraje socjalistyczne   i co więcej  z  powodzeniem rozwija się także  i w krajach o innych ustrojach.


Kilka uwag o narastaniu trudności w gospodarce światowej.


W ostatnich latach, a zwłaszcza od początku lat osiemdziesiątych obserwuje się w wielu krajach deficyty budżetowe, brak równowagi bilansu płatniczego oraz trudności w regulowaniu zobowiązań z tytułu zadłużenia. Trudności te dotknęły nawet kraje będące eksporterami ropy naftowej (m.in. Meksyk i Wenezuela). Dotknęły one oczywiście     tak-że    i kraje socjalistyczne i to zarówno te, które należą do MFW (Jugosławia i Rumunia) jak i kraje pozostałe. Jest więc zrozumiałe, że równocześnie w tym okresie wzrasta liczba krajów ubiegających się         o zmianę warunków obsługi zadłużenia, tj. o restrukturyzację w formie refinansowania bądź konwersji[1].


Kwota długu objętego restrukturyzacją, która w latach 1978-1981 wynosiła łącznie 1,5 mld $, wzrosła w 1982 do 5 mld $ i do 60 mld $      w 1983 roku. W latach 1981-1983 z grupy najbardziej zadłużonych krajów[2] aż 10 krajów podpisało porozumienie lub prowadziło negocjacje w sprawie konwersji bądź refinansowania zadłużenia.           A wskaźnik obsługi długu[3] wzrósł z 14 %  w 1978 roku do 20 %           w 1981 roku, przy czym kształtował się on różnie w poszczególnych krajach dłużniczych.


W latach 1974-1981 zadłużenie zewnętrzne krajów rozwijających się wzrastało średnio o 20 % rocznie, a równocześnie płatności z tytułu obsługi zadłużenia tj. spłatę odsetek w omawianym  okresie o ca 23 %, a więc szybciej niż  zadłużenie   i wpływy z eksportu dóbr i usług.


W latach 1982-1983 nastąpiła druga podwyżka cen ropy naftowej oraz ma miejsce przedłużająca się recesja uprzemysłowionych krajów kapitalistycznych co szczególnie uderzyło w kraje zadłużone, gdyż spowodowała spadek cen eksportowych zwłaszcza surowców i ogra-niczyła rynki zbytu na towary eksportowane przez kraje dłużnicze.


Obok tych i innych jeszcze czynników do powstania trudności w ob-słudze długów wybitnie przyczyniła się nieodpowiednia polityka gospodarcza krajów dłużniczych, co przede wszystkim wyrażało się          w tym, że wprawdzie kraje dłużnicze starały się dostosować do nieko-rzystnych zmian zewnętrznych, ale pod wpływem presji nadmiernego popytu wewnętrznego, zabiegi te były spóźnione lub niewystarczające.


Wszystko to prowadziło do braku równowagi wewnętrznej i po-wstawania dużych deficytów budżetowych, a te z kolei powodowały nierealność kursów walut, spadek konkurencyjności eksportu na międzynarodowych rynkach i w konsekwencji dalsze napięcia w bi-lansach płatniczych i inflację. Wyrazem tego mogą być zaległe płatności z tytułu obsługi długu, które jeszcze w latach 1977-1981 kształtowały się na poziomie 5-6 mld $, a już w 1982 roku wzrosły do 18 mld $. Można więc powiedzieć, że już wtedy oznaczało to faktyczną, choć oficjalnie nie ogłoszoną niewypłacalność wielu krajów kapi-talistycznych.


W  znacznie gorszym położeniu  znajdowały  się  kraje  socjalistyczne,  gdyż w odróżnieniu do dużej grupy krajów dłużniczych, których trudności płatnicze narastały stopniowo i to w długim okresie czasu, w europejskich krajach socjalistycznych kryzys płatniczy nastąpił nagle i był w znacznym stopniu spowodowany przez wierzycieli – zwłaszcza bankowych – którzy nagle uznali kraje socjalistyczne za kraje o zbyt wysokim stopniu ryzyka handlowego. W efekcie takiej dyskryminacji krajów Europy Wschodniej, prowadzącej do ograniczenia kredytów i wzrostu płatności z tytułu obsługi długów nastąpił nawet odpływ netto kapitału  bankowego  z tego obszaru  (bez ZSRR)  w  wysokości   ca 9,7 mld $ w 1981 roku i 10,9 $ w 1982 roku, co jeszcze bardziej utrudniło powrót tych krajów do normalnej gospodarki i oczywiście ograniczyło możliwości właściwej obsługi zadłużenia.


Przedstawione powyżej dane dotyczące okresu, który zapoczątkował załamanie naszej gospodarki, opieram na Studiach Finansowych nr 34/35, Wwa 1986 r. (Iwona Antowska-Bartosiewicz: „Europejski system walutowy w latach 1979-1985”), chcę bowiem podkreślić, że nie tylko nieudolność ówczesnej ekipy rządzącej i – jak to głoszą mass media Zachodu – nieróbstwo i nadmierna konsumpcja społeczeństwa polskiego, były przyczyną naszych kłopotów, ale że istniały także obiektywne przyczyny natury zewnętrznej i że dopiero na tym tle ogólnym należy rozpatrywać przyczyny i skutki naszego gospodarczego załamania.


 [Z przedstawionych danych wynika również, że już wtedy w kołach ekonomistów zdawano sobie doskonale sprawę z grożącego Polsce niebezpieczeństwa. Można oczywiście postawić pytanie, a dlaczego nie próbowano nie dopuścić do tego, co jest obecnie naszym udziałem? Odpowiedź jest trudna. Polska znalazła się w „oku cyklonu” sankcji         i restrykcji Zachodu, a rząd wobec biernego oporu społeczeństwa spowodowanego wprowadzeniem stanu wojennego – nie miał zbyt wiele szans na wyprowadzenie Polski  z gospodarczej zapaści.


A czy obecny rząd taką szansę posiada?]*  


III


Jak już próbowałem w poprzednich wypowiedziach uzasadnić, jesteśmy, wbrew pozorom, sami i tylko my sami możemy sobie naprawdę pomóc.


Spróbujmy jeszcze raz na spokojnie i w miarę obiektywnie spojrzeć na naszą rzeczywistość. Doświadczenia ostatnich lat, a zwłaszcza ostatnich miesięcy wykazały, że społeczeństwo polskie jest już zmęczone ilością prób reformy naszej gospodarki.


Polska  startowała  do  nowego  powojennego życia z  bardzo  niskiego pułapu i w układzie sił bardzo dla niej niekorzystnych. Przypominam, że Polska należy do bloku państw Układu Warszawskie-go   i fakt ten miał i nadal ma istotne znaczenie, jeśli chodzi o możliwość reformy naszej gospodarki. W dodatku, jako państwo jesteśmy „zaklinowani” między dwa  zwalczające się  bloki  polityczno-gospodarcze. I chociaż dzisiaj, w wyniku gorbaczowskiej pierestrojki       w ZSRR i odwilży w stosunkach Wschód-Zachód, zaistniały pewne przesłanki zmian tego wszystkiego, co dotychczas było zmorą naszego życia, to jednak, nie łudźmy się, nie są one jeszcze tak wielkie, aby już teraz można było mówić o „przełomie”. A właśnie o przełom, zwłaszcza   w nastrojach społecznych powinniśmy zabiegać, a tego,       w mym odczuciu, jak dotychczas nie czynimy.


Jesteśmy państwem przynależnym do bloku  państw Układu War-szawskiego i z tego tytułu moglibyśmy oczekiwać pomocy z RWPG,        a więc ze strony ZSRR. Rozwój jednak wydarzeń na arenie politycznej i gospodarczej świata wskazuje na to, że na taką pomoc w chwili obecnej liczyć nie możemy. ZSRR, chociaż olbrzym jako państwo popadł teraz w kłopoty różnej zresztą natury, które wykluczają go z kręgu tych państw, które mogłyby udzielić nam pomocy w takiej formie i takiej wielkości, jaka byłaby dla nas w chwili obecnej najbardziej właściwa.


Co więcej, może się budzić obawa, że gdyby jego sytuacja gospodarczo-społeczna nadal kształtowała się tak, jak to ma miejsce obecnie (Nagorno-Karabachia, Ukraina, Donbas, kraje nadbałtyckie, rozmaite klęski żywiołowe i katastrofy, strajki itp.) to mogłaby nawet zaistnieć ze strony ZSRR konieczność zredukowania dotychczasowych form pomocy dla krajów Układu Warszawskiego, a więc praktycznie rzecz biorąc, zakręcenie względnie przymknięcie tzw. trzech kurków: ropy, gazu i surowców.  Nie trzeba chyba wyjaśniać, że wtedy Polska znalazłaby się w sytuacji obrońców Leningradu  z czasów drugiej wojny światowej.


Konkludując należy więc założyć, że ze strony ZSRR nie możemy liczyć na taką pomoc, jaka jest nam obecnie potrzebna, gdyż ZSRR ma własne kłopoty i po-trzebuje trochę czasu, zanim sam stanie na właściwe finansowe nogi.


Nie oznacza to jednak, że w chwili obecnej nie możemy zabiegać o re-konstrukcję RWPG dla przekształcenia jej w instytucję odpowiadającą rzeczywiście jej nazwie. RWPG w swej obecnej postaci raczej hamuje niż sprzyja rozwojowi zrzeszonych w niej państw i stanowi swego rodzaju zaporę dla reformy systemu finansowania i stabilizacji walut krajów socjalistycznych.


Tak, w ujęciu najbardziej ogólnym wyglądają szanse pomocy dla nas ze Wschodu. A jakie mamy szanse pomocy z Zachodu?


 [Przytoczony na wstępie tego artykułu dowcip na temat tej pomocy dość dobrze charakteryzuje atmosferę wokół tego zagadnienia, a równocześnie, w pewnym sensie daje odpowiedź, na co możemy liczyć.]*


Szczególnym niepokojem napawa mnie sposób, w jaki zabiegamy o pomoc Zachodu. Nie aprobuję zwłaszcza naszej postawy w tych negocjacjach.


Nie podważając w żadnym wypadku poczynań i starań naszego rządu o pozyskanie, w takiej czy innej formie, kapitału zagranicznego dla rekonstrukcji i odbudowy naszej gospodarki, jak również opowiadając się za stworzeniem pełnej gwarancji dla wypełnienia warunków umów zawieranych obecnie z naszymi zagranicznymi kontrahentami, chcę jednak zauważyć, że równocześnie z tymi poczynaniami należy jak gdyby drugim nurtem zabiegać o to, aby szkody poczynione Polsce przez sankcje i restrykcje Zachodu zostały odpowiednio przeliczone i nam zrekompensowane. A są to sumy olbrzymie i w takim czy innym kontekście mogą być   nawet  porównywalne ze  stratami materialnymi,  poniesionymi  przez   Polskę w czasie drugiej wojny światowej, a które wyceniono na sumę ca 16 mld $.


Wojna gospodarcza wydana nam przez Zachód, chociaż de facto była skierowana przeciwko całemu obozowi socjalistycznemu głównie uderzyła  w Polskę. Jedyną naszą winą w stosunku do Zachodu było to, że należymy do państw Układu Warszawskiego i że ze względu na swe geopolityczne położenie najlepiej odpowiadaliśmy celom gospodarczo-politycznej ofensywy. Została przeciwko nam zastosowana najnowocześniejsza broń w postaci pieniądza i dywersji politycznej. Poniesione przez nas straty materialne ocenia się na sumę ca 15 mld $.


Trzeba przyznać, że przeprowadzona przez Zachód ofensywa może być uznana za swego rodzaju meisterstuck, gdyż bez jednego wystrzału, przy użyciu jedynie niedocenionego dotychczas przez kraje socjalistyczne pieniądza i to nawet nie w wa-lucie złotej, ale zwykłego pieniądza papierowego, z tym tylko, że w postaci dolara, Zachód zdołał rozłożyć kompletnie na łopatki poszczególne mniejsze państwa ustroju socjalistycznego, a nawet wstrząsnąć podstawami ZSRR. Co więcej rozpatrując te zdarzenia jeszcze w innym kontekście, można zauważyć, że ta wojna gospodarcza prowadzona przeciwko nam przez USA i sprzymierzone z nią państwa Zachodu, byłaby w historii wojen ludzkości uznana za największą ilościowo koalicją państw wymierzoną przeciwko jednemu i to tak relatywnie małemu państwu. Przy czym i to również należy podkreślić, że trwa ona już prawie 10 lat, a koniec jej jest przewidziany na ultimo 1990 roku, kiedy mają być zniesione wymierzone przeciwko nam sankcje i przywrócone normalne terms of trade.


Stąd chyląc głowę przed kunsztem „sztuki wojennej” naszych ustrojowych przeciwników, nie widzę powodów, które uzasadniałyby naszą rezygnację z przysługujących nam „wojennych reparacji”. Przypominam, że niestety, Polska nie otrzymała również należnych jej odszkodowań wojennych po pierwszej wojnie światowej, nie otrzymała również należnych jej odszkodowań i po drugiej wojnie światowej. Czyżby nad krajem naszym ciążyło w tym zakresie jakieś fatum i czy na zawsze przywiązana jest do nas triada: krew, pot i łzy?


Po tych uwagach, nie chcąc powtarzać mych poprzednich propozycji rozwiązań naszych finansowo-gospodarczych kłopotów, chcę jednak jeszcze raz podkreślić, że w naszej konkretnej sytuacji nie wystarczą już pewne ulgi i udogodnienia w sposobie spłat naszego zadłużenia i narastających z roku na rok odsetek. Nie wystarczy również doraźna żywnościowa pomoc jaką nam w tej czy innej formie obiecuje, a nawet częściowo już teraz Zachód realizuje. Wszystkie te formy pomocy są paliatywami, nie rozwiązują one zasadniczych problemów przed którymi stoi polskie społeczeństwo. Nam potrzebne jest „czyste niebo”, bez czapy zadłużenia, gdyż tylko to może być „wstrząsem” dla naszego społeczeństwa i tylko to będzie dla niego rękojmią sensu jego pracy.


Zdaję sobie sprawę z tego że to co piszę może być odebrane jako demagogia, ale tak nie jest. I wśród państw Zachodu dojrzewa powoli przekonanie, że los Polski jest równocześnie i ich losem i że wobec tego należy przystąpić do pierestrojki ich dotychczasowego stosunku do naszych problemów, bo leży to w dobrze rozumianym ich własnym interesie.


Reklamowany ostatnio w środkach mass mediów Zachodu projekt ustawy Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA o pomocy dla Polski i Węgier jest swego rodzaju potwierdzeniem postulowanych przeze mnie rozwiązań. Oby się ta stało.


[Ludzkość już nieraz przeżywała podobne okresy. Arystoteles[4] pisał: …Ubogi wieśniak był w niewoli u bogacza i za ciężką pracę dostawał szóstą część zbioru, resztę zabierał pan. Zadłużał się więc biedak coraz bardziej, aby kęs chleba i garść bobu dać dzieciom. A wreszcie nadchodziła chwila, że za długi zabierano wolność jemu i całej jego rodzinie. Jak okiem sięgnąć, białe kamienie stanęły na polach Attyki na znak, że nie będą one już rodzić na potrzeby dotychczasowego właściciela. Handlarze niewolników prowadzili nieszczęsnych skutych hańbiącymi łańcuchami na targi do obcych krajów… Ale nadeszły, jak co roku święta wiosny, Wielkie Dionizje. Lasy  zaroiły  się  zbiegłymi  z  niewoli  i  wielkie procesje dionizyjskie  zamieniły się w groźne pochody zemsty. Lud powstawał przeciwko możnym, jedni powstawali przeciwko drugim.


I wtedy właśnie przyszedł w Atenach czas  s e j s a c h t e i[5], czyli strząśnięcie ciężarów długów. Wtedy to właśnie Solon dokonał wiekopomnej reformy, min. Monetarnej i usunięto z pól „białe kamienie dłużnicze” i nie wolno już było sprzedawać człowieka za długi”.


Nic więc dziwnego, że właśnie dzisiaj Polska oczekuje współczesnego Solona i wraz z innymi zadłużonymi narodami świata czeka na


                                 s e j s a c h t e j ę ] *








[1] Wg terminologii stosowanej przez MFW – konwersja długu polega na formalnym odroczeniu płatności z tytułu obsługi długu i ustalenia nowego okresu spłaty dla przełożonych sum. Refinansowanie długu oznacza przedłużenie okresu kredytowania w odniesieniu do zapadających płatności lub zastąpienie bieżących i lub przyszłych płatności z tytułu obsługi długu nowym średnioterminowym kredytem.


 



[2] Są to: Algeria, Argentyna, Brazylia, Chile, Egipt, Węgry, Indonezja, Izrael, Korea Poł., Meksyk, Maroko, Peru, Filipiny, Polska, Portugalia, Tajlandia, Turcja, Wenezuela i Jugosławia.



 


[3] Wskaźnik obsługi długu to – relacja obsługi długu (sumy rat i odsetek) do wielkości wpływów eksportowych w danym roku.


 



[4] Arystoteles (384-322 p.n.e.) największy uczony świata starożytnego, autor dzieł: Etyka                      i Polityka, w których wyłożył podstawy ekonomiki i nauki o pieniądzu.


 



[5] Solon (640-560 p.n.e.) sławny prawodawca ateński, jeden z „siedmiu mędrców” starożytności, przeprowadził w 594 roku p.n.e. tak zwaną sejsachteję. Była to pierwsza         w świecie reforma pieniężna przeprowadzona na korzyść obywatela.


 



* Tekst pominięty w druku



 
     
   
 
licznik odwiedzin - 31599168        | mapa strony | © 2005-2009
Utworzono w systemie darmowe strony www EntroCMS